piątek, 8 sierpnia 2008

Opuścić swoje ciepełko :)

Ktoś kiedyś powiedział: "jeżeli ma dojść do czegoś, to z wysiłku mojego". Bardzo mądre słowa, które warto wbić sobie do główki i nie zapominać o tym, że najlepsze i najbardziej wartościowe rzeczy nie przychodzą do nas tak po prostu, tylko często wymagają jakichś poświęceń czy też uwagi. Odkąd uświadomiłam sobie to wszystko, jakoś łatwiej przychodzi mi realizowanie kolejnych celów.

Całkiem niedawno uczestniczyłam w szkoleniu nt. budowania potencjału osobistego. Jednym z zadań było spisanie swoich celów (:D), a potem omówienie ich w parach i udzielenie sobie nawzajem pomocy (chodziło o obiektywne spojrzenie na nasze cele). Ja oczywiście swoje cele mam jasno sprecyzowane od dłuższego czasu, więc jak się wkręciłam w opowiadanie o tym, co chcę robić i w jaki sposób dążę do osiągnięcia tego wszystkiego, to dziewczyna, z którą byłam w parze była pod wrażeniem mojego zapału i takiej konsekwencji. To, co mnie najbardziej ucieszyło, to że potem powiedziała, że dzięki rozmowie ze mną nabrała wiary w to, że ona też może coś osiągnąć. Naprawdę bardzo bardzo miło mi się zrobiło, że kilkuminutową rozmową mogłam komuś pomóc i być może zainspirować do czegoś :)

Fakt, że małymi kroczkami udaje mi się realizować moje cele, wynika z tego, że w pewnym momencie stwierdziłam, że samym myśleniem o tym, że chciałabym coś w życiu osiągnąć wiele nie wskóram. W momencie, kiedy dotarło do mnie, co tak naprawdę chcę w życiu robić, postanowiłam opuścić swoje ciepełko, w którym się tak dobrze i bezpiecznie czułam. Jednym słowem zaczęłam wychodzić poza strefę swojego komfortu, którą tak naprawdę każdy ma... tylko niektórzy boją się wychylić nos poza nią, a potem narzekają, że nic w życiu nie osiągnęli. Strefa komfortu, to taki obszar naszego życia, w którym czujemy się bezpiecznie i pewnie. Wszystko, co znajduje się poza nią może się wydawać straszne, wręcz przerażające... ale prawda jest taka, że kiedy tylko odważymy się zrobić pierwszy mały kroczek poza tą strefę, to wówczas, to co jest poza nią powoli stanie się jej częścią. Mam na myśli to, że stopniowo można poszerzać swoją strefę komfortu i dzięki temu osiągać coraz więcej.
Przecież człowiek uczy się przez całe życie. Taki banalny przykład. Kiedy kończyłam liceum, to oczywiste dla mnie było to, że muszę wybrać się na studia... ale oczywiście towarzyszył temu pewien lęk. Czy dam radę? Jakich ludzi tam poznam? itd. Każda nowość budzi jakiś taki wewnętrzny strach. Mimo to, zdecydowałam się na te studia. Dałam radę i dodatkowo poznałam wspaniałych ludzi, których pewnie nie miałabym okazji spotkać, gdybym stchórzyła i stwierdziła, że studia, to nie zabawa dla mnie :)

Jeśli chodzi o realizowanie moich celów. Takim głównym jest oczywiście praca w branży HR :D I doskonale zdaję sobie sprawę, że nie dostanę wymarzonego stanowiska bez odpowiedniej wiedzy i bez odpowiedniego doświadczenia. Stąd drugi kierunek studiów i ponadto praktyki w agencji pośrednictwa pracy(bezpłatne;)). Te praktyki, to idealny przykład na wychodzenie ze strefy komfortu. Rezygnuję z ostatnich dwóch miesięcy wakacji, a przecież mogłabym w tym czasie albo gdzies wyjechać, albo najzwyczajniej w świecie wylegiwać się w łóżku do późna i zmieniać kanały TV z jednego serialu na drugi. Ale doskonale wiem, że nie tędy droga. Fakt, praktyki są bezpłatne, ale od czegoś trzeba zacząć :) Na szczęście mam zapał do tego wszystkiego, bo wiem, że w przyszłości to zaprocentuje. Nie będę udawać, że nie towarzyszy mi takie małe uczucie lęku, ale kiedy tylko uzmysłowię sobie, że dzięki temu zdobędę cenne doświadczenie, to wiem, że nie mogę się poddać i wręcz muszę wyjść poza swoją strefę komfortu. No i wychodzę :) (bo "być odważnym oznacza bać się, ale mimo to czynić mały krok naprzód" Beverly Smith).

Poszerzajcie swoją strefę komfortu i dążcie do osiągania swoich celów :)

Brak komentarzy: