Taką chyba podstawową mnemotechniką jest metoda haków. Służy ona głównie do zapamiętywania rzeczy w określonej kolejności, czyli np. wydarzeń historycznych, etapów w jakichś procesach (np. podział komórki :-P te wszystkie mitozy itd.). Przyznam, że skorzystałam kiedyś z tej metody, jak nie mogłam zapamiętać nazw organizacji (strasznie mi się mieszała kolejność poszczególnych słów, wiec wykorzystałam haki i dzięki temu zapamiętałam:)).
Metoda haków polega na tym, że każdej kolejnej cyfrze przyporządkowany jest określony obrazek, czyli tzw. hak:
0= JAJKO










Można się ich bardzo szybko nauczyć, a potem zacząć wykorzystywać w praktyce, czyli po prostu na kolejnych hakach "zawieszać" określone informacje. Ważne jest to, żeby jak najbardziej poruszyć swoją wyobraźnię, wymyślać śmieszne, absurdalne skojarzenia słów z hakami i układać je w takie historyjki, które bez problemu będziemy w stanie później odtworzyć i przypomnieć sobie poszczególne informacje.
Powiedzmy, że mamy do zapamiętania następujące słowa:
1. słoń
2. kalosz
3. dom
4. zeszyt
5. lampa
6. las
7. ul
8. brat
9. chmura
10. wazon
Żeby zapamiętać je w określonej kolejności możemy stworzyć sobie historyjkę.
SŁOŃ ze świecą w trąbie spotkał łabędzia w KALOSZU, który mieszkał w DOMU z jabłka. Na środku tego domu stało krzesło z ZESZYTEM, który z dźwigu oświetlała LAMPA, będąca prezentem od barana z LASU, w którym na prysznicu znajdował się UL. Bałwan, który był BRATEM łabędzia wziął balon i poszybował do CHMURY, po czym spadł do WAZONU rycerza.
Absurdalna historyjka, ale o to własnie w tym wszystkim chodzi. Wydaje mi się, że jak mamy do zapamiętania jakieś nudne, suche fakty, to w ten sposób przynajmniej możemy sobie to urozmaicić i być może nawet czerpać satysfakcję z nauki czegoś :-P
Równie dobrze możemy do takiej historyjki "włożyć" siebie i poczuć się częścią całego obrazu. Wtedy będziemy w stanie jeszcze lepiej zapamiętać. Jest to w sumie połączenie metody haków i łańcuszka. Alternatywą jest ułożenie do każdego słowa osobnej historyjki, w której pojawi się "hak" (bo on jest integralną częścią pary skojarzeń).
Jeśli chodzi np. o naukę słów obcych, to możemy poszukać słów zastępczych, które fonetycznie są zbliżone do danego wyrazu. Taki przykład z dzisiejszych zajęć (wybaczcie, ale już chyba przepracowałam dzisiaj swój mózg:-P). Włoskie słowo: ponte. Najbliższy polski odpowiednik, jaki się nasuwa to ponton. I teraz wyobraźmy sobie siebie na dużym pontonie, jak wiosłujemy, żeby się przemieścić, a tymczasem znajdujemy się na moście... i nagle wpadamy na gwóźdź, który przedziurawia ponton :) Powiem szczerze, że będzie to chyba jedna z metod, którą wykorzystam do nauki tych słówek hiszpańskich, które szczególnie nie chcą mi wchodzić do głowy.
Dzisiejsze szkolenie dało mi jeszcze jedną rzecz. Od dawna już "chodziło" za mną zrobienie 'mapy myśli' ze swomi celami na najbliższe lata. No i dzisiaj w końcu to zrobiłam, bo trener kazał :P Chyba zacznę wykorzystywać mapy myśli, do rozpisywania poszczególnych rzeczy i pomysłów, bo to sprawia niesamowitą frajdę. No i przede wszystkim także pobudza obie półkule, a nie tylko lewą i zwiększa efektywność pracy mózgu.
Twórcą tej metody jest Tony Buzan.
Podstawowe zasady tworzenia mapy myśli:
1. w centralnej części mapy należy umieścić kolorowy obrazek, mający związek z tematem mapy (albo po prostu kolorowy napis)
2. od głównego obrazka/hasła powinny odchodzić grube linie z najważniejszymi hasłami
3. od grubych linii odchodzą kolejne cieńsze z mniej ważnymi hasłami
4. należy używać drukowanych liter
5. pisać w poziomie (tak, żeby można było łatwo wszystko odczytać)
6. na jednej linii max. 2 słowa
7. używać różnych linii, szlaczków, wężyków itd.
8. niech mapa będzie kolorowa (tzn. kolorami grupować poszczególne zagadnienia)
9. dodawać obrazki, które się kojarzą z danym słowem
10. najważniejsze słowa powinny być najsilniej oznaczone
11. mapy myśli powinny przyjmować promienistą budowę
To chyba tyle :)
W sumie już zdarzało mi się zamiast zwykłych linearnych notatek robić coś na kształt mapy myśli. Zaletą takiego typu notowania jest to, że mamy wszystko w zasięgu wzroku na jednej kartce. Poza tym w każdej chwili możemy taką mapę uzupełnić nowym hasłem bez naruszania jej "konstrukcji" (w przypadku linearnych notatek czasami ciężko "wcisnąć" gdzieś dodatkowe informacje, bo to tylko powoduje chaos). Myślę, że jest to dobry sposób notowania dla wzrokowców (czyli m.in. dla mnie), bo wtedy można skojarzyć hasło z danym kolorem i miejscem na mapie i przypomnieć sobie, o co chodziło :) To, co jest jeszcze ważne przy nauce z mapy myśli, to to, żeby była ona wykonana przez nas samych. Nie warto uczyć się z mapy zrobionej przez kogoś innego, bo wtedy nie wykorzystujemy całego potencjału i przede wszystkim pozbawiamy się tej przyjemności jaką jest zabawa skojarzeniami, kolorami i hasłami.
Mapy myśli możemy wykorzystywać do różnych rzeczy... do planowania dnia, tygodnia, miesiąca... do analizowania jakichś sytuacji (plusy i minusy)... do realizacji jakichś twórczych pomysłów. Takie luźne, kreatywne rozpisanie czegoś pozwala spojrzeć na daną rzecz z innej perspektywy.
Mam nadzieję, że chociaż w minimalnym (w sumie na pewno minimalnym, bo to temat rzeka) przybliżyłam Wam takie podstawowe metody szybszego i efektywnego zapamiętywania.
Powodzenia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz