
Nie bez powodu nazwałam tego bloga "Achieve Your Goals". Każdy stawia sobie w życiu jakieś cele... świadomie, czy też nieświadomie. Przecież nawet prozaiczne stwierdzenie: "muszę kupić chleb" jest w pewnym sensie postawieniem sobie jakiegoś celu :) Ale mi akurat chodzi o bardziej ambitne cele. Takie, które sprawiają, że wciąż się rozwijamy, podążamy ku lepszemu.
Ja postawiłam sobie parę takich celów na 2008 rok. Bardzo ważne przy tym wszystkim jest spisanie celu, bo to nas do czegoś zobowiązuje. Myśli są ulotne. Nie wystarczy więc tylko w głowie układać sobie po kolei planów na każdy kolejny dzień, tydzień, miesiąc...ba, życie. Trzeba to zapisać! Gdziekolwiek... ja zapisałam swoje cele w kalendarzu, a także w internecie na forum serwisu Proaktywnie.pl (w ramach projektu realizowanego przez autora tamtego bloga). I jeszcze w tym momencie mam zamiar zapisać je tutaj :) Przyznaję, że uległy one pewnej modyfikacji, ale cały "kręgosłup" pozostał ten sam.
No więc do dzieła.
MOJE CELE NA 2008 ROK
-> zdrowe, ładne ciało:
aerobik
ćwiczenia w domu
bieganie
-> zdanie warunku w sesji letniej
-> napisanie pracy magisterskiej (optymistyczna wersja: całość do końca roku
-> rozpoczęcie drugiego kierunku studiów (zarządzanie na AE)
-> samodzielna nauka języka hiszpańskiego
-> praktyki w czasie wakacji
-> aktywna praca jako subagent ds. OFE
-> rozwój osobisty (szkolenia, literatura, filmy)
Dodałabym do tego jeszcze: znaleźć miłość swojego życia :)
Co do rozwoju osobistego. To nie jest cel tylko i wyłącznie na 2008 rok, to jest cel na całe życie, bo mam zamiar rozwijać się nieustannie. Jestem osobą ciekawą świata, lubię poznawać nowe rzeczy i na pewno zawsze będę czuła pewien niedosyt.
Część z tych postanowień jest już w fazie realizacji.Oczywiście zdarzają mi się chwile zwątpienia, albo zwykłego "niechciejstwa", ale staram się z tym walczyć, bo każdy najmniejszy sukces przybliża mnie do prawdziwej satysfakcji z tego, co robię. Przecież nikt mi nie narzucał, że w tym roku mam zrobić to to i to...sama sobie to narzuciłam, czyli sama dokonałam wolnego wyboru. Zdecydowałam, że chcę podążać w danym kierunku i nie chcę się cofać, czy też zbaczać z tej drogi. A nawet jeśli zdarzy mi się z niej zboczyć, to będę się starała zawsze odnaleźć tą główną ścieżkę. Biorę kurs na określony azymut i nie wypuszczę kompasu z rąk :)
Przyznam, że dzisiaj właśnie zaczęłam mieć pewne wątpliwości. Dostałam umowę z pracy i mogę już zacząć pracować jako subagent. Spotkałam się z osobą, która będzie moim "opiekunem" i na tym spotkaniu zaczęłam sobie w myślach zadawać pytania: "czy ja się do tego nadaję?", "czy dam sobie radę?", "czy to mnie nie przerośnie?"...pomyślałam: "Boże, jak ją zawiodę, to wyjdę na taką idiotkę". Skąd mi się wzięły te myśli?! Przecież każdy kiedyś od czegoś zaczynał. Nie muszę od razu być najlepsza w tym, co robię, ale z czasem niewykluczone, że tak właśnie będzie.
Poza tym przecież "trzeci" punkt mojego "dekalogu" mówi: NIE POZWÓL, ŻEBY STRACH BYŁ TWOIM DORADCĄ. I nie pozwolę na to. Zrobię, co tylko w mojej mocy, żeby mi się udało :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz